Tam, gdzie droga pachnie wiosną Wracałem z nad zatoki Dollard. Wiatr w plecy, słońce ogrzewało ramiona, a w głowie wciąż miałem obrazy z nadmorskich ścieżek. To miał być już tylko spokojny powrót – ale droga postanowiła mnie jeszcze raz zaskoczyć. Za zakrętem, pośród pól i gospodarstw, nagle pojawiły się one – tulipany. Całe ich morze. Czerwone, różowe, żółte – ułożone w perfekcyjnych rzędach, aż po horyzont. Zatrzymałem się. Nie mogłem inaczej. Chciałem odpocząć, ale tak naprawdę to widok sam zmusił mnie do tego, by po prostu stanąć. I w tej krótkiej chwili zrozumiałem, że nie jestem jedyny. Starsi ludzie na rowerach, młodsze pary w samochodach, nawet Holendrzy – lokalni, przecież nie turyści – zatrzymywali się, by wysiąść, popatrzeć, zrobić zdjęcie. Wszyscy na moment porzucali swój pośpiech, jakby czas się tutaj rozciągał. I nikt nie mówił za dużo – jakby każdy rozumiał, że nie trzeba. Że wystarczy być. Choć Holandia i tulipany wydają się dzisiaj jednym, te kwiaty wcale nie poc...
Komentarze
Prześlij komentarz
Masz myśli? Podziel się nimi.
Jeśli coś Cię poruszyło, zainspirowało albo po prostu chcesz zostawić ślad - napisz komentarz.
Lubię czytać, co czujesz i myślisz.