Część 7 - Wiatrak z Rolde – tam, gdzie historia wciąż się kręci
Bywają miejsca, które wyglądają jak z pocztówki – i są dokładnie takie w rzeczywistości. Gdy zatrzymałem się przy wiatraku w miasteczku Rolde, czas na moment zwolnił. Drewniane skrzydła poruszały się leniwie na tle chmur, jakby opowiadały historię, którą zna tylko wiatr.
Ten młyn stoi tu od 1873 roku, odbudowany po pożarze swojego poprzednika. Choć to najmniejszy młyn zbożowy w prowincji Drenthe, jego znaczenie jest ogromne. Zbudowano go na niewielkim wzgórzu, by mógł łapać każdy podmuch. Nie był tylko budynkiem – był sercem codzienności, w której wiatr i praca rąk splatały się w jedną opowieść.
W środku panuje ciepła, drewniana cisza. Światło wpada przez niewielkie okna, dotykając narzędzi, schodów, starych tabliczek i ziół w słoiczkach. Przy stole – krzesła jakby czekały na powrót młynarza. A nad wszystkim wisi napis: „LET OP” – uważaj. Może to też przestroga, by się zatrzymać i docenić to, co powoli znika.
To miejsce nie działa tylko „na wiatr”. Potrzebuje też wsparcia ludzi – darowizny, obecności, dobrej myśli. Można wrzucić monetę do skrzynki i zabrać przepis za 1 euro. Można też po prostu przystanąć i posłuchać.
Bo w Rolde wiatrak wciąż się kręci. A z nim – historia, która nie chce zgasnąć.
– uciekam dalej, zanim mnie dogoni świat
Komentarze
Prześlij komentarz
Masz myśli? Podziel się nimi.
Jeśli coś Cię poruszyło, zainspirowało albo po prostu chcesz zostawić ślad - napisz komentarz.
Lubię czytać, co czujesz i myślisz.