Część 6 - Bociani azyl – spotkanie w sercu Drentsche Aa
To miał być tylko krótki przystanek gdzieś w środku Parku Narodowego Drentsche Aa. Płaska droga, zieleń po horyzont, cisza, jaką tylko natura potrafi stworzyć. A potem – z lewej strony, na suchych, martwych drzewach – coś się poruszyło.
Zatrzymałem rower i wtedy je zobaczyłem. Bociany. Dużo bocianów.
Gniazda jak ogromne, misternie ułożone kosze sterczały wysoko nad ziemią – na drzewach, słupach, resztkach konarów. W niektórych bociany siedziały nieruchomo, w innych para krzątała się, jakby właśnie urządzała mieszkanie. Widok jak z filmu przyrodniczego, tylko że zupełnie realny. I cichy. Nikt się tu nie spieszył.
To niesamowite, jak wiele bocianów żyje w tej okolicy. W Holandii kiedyś prawie zniknęły – w latach 60. XX wieku populacja drastycznie spadła z powodu pestycydów i znikania mokradeł. Ale Holendrzy postanowili działać. Zaczęli budować specjalne platformy lęgowe i chronić siedliska. I to zadziałało. Dziś bociany znów są częścią krajobrazu, a Drentsche Aa to jeden z ich ulubionych adresów.
Patrząc na nie, przypomniałem sobie kilka rzeczy:
Wiesz, że bocian potrafi przelecieć do 20 000 km rocznie, migrując do Afryki i z powrotem? I że nie przelatuje nad morzem, tylko omija je przez Bliski Wschód albo Gibraltar, bo potrzebuje ciepłych prądów powietrza? Lecą szybowcowo, oszczędzając energię, jak najlepsi piloci.
Nie mają strun głosowych, więc zamiast śpiewać – klekoczą. To właśnie ten charakterystyczny dźwięk, który słychać z daleka, zwłaszcza gdy wracają do gniazda. A gniazda… potrafią ważyć kilkaset kilogramów. Bociany często wracają co roku do tego samego miejsca, rozbudowując je jak wielopokoleniowy dom.
Mówi się, że są symbolem wierności. I coś w tym jest – często tworzą pary na kilka sezonów, ale jeśli jedno z nich nie wróci z dalekiej podróży… życie toczy się dalej. Nowy partner, nowe jaja, ale w tym samym gnieździe.
Ich dieta? Nie tylko żaby, jak się czasem mówi. Zjadają też ryby, owady, jaszczurki, małe ssaki. Polują na to, co znajdą – są elastyczne, jak każdy, kto dużo podróżuje.
Co ciekawe, lubią być blisko ludzi. Wiele z tych gniazd, które widziałem, znajdowało się niedaleko domów, pastwisk, a nawet placów zabaw. Jakby czuły, że tu są mile widziane. I faktycznie – w Holandii bocian ma status niemal symboliczny. Nie tylko przynosi szczęście, ale też przypomina, jak ważna jest równowaga między naturą a cywilizacją.
Patrzyłem na nie długo. Rzadko kiedy widok zatrzymuje mnie na tak długo w jednym miejscu. Ale bociany w Drentsche Aa to coś więcej niż tylko ptaki. To żywe świadectwo tego, że jeśli człowiek chce – potrafi naprawić swoje błędy. I że zawsze warto wracać tam, gdzie jest się u siebie. Nawet jeśli to tylko stara platforma na spróchniałym drzewie.
– uciekam dalej, zanim mnie dogoni świat
Komentarze
Prześlij komentarz
Masz myśli? Podziel się nimi.
Jeśli coś Cię poruszyło, zainspirowało albo po prostu chcesz zostawić ślad - napisz komentarz.
Lubię czytać, co czujesz i myślisz.