Zatrzymany czas

Westerwolde – nieplanowany przystanek, który zostaje w głowie


Podczas każdej rowerowej ucieczki mam jeden nawyk – jeśli po drodze trafię na jakieś ślady historii, choćby najmniejsze, muszę się zatrzymać. Choćby na chwilę. Bo takie miejsca to nie tylko to, co się widzi, ale też to, co się czuje.



I właśnie tak trafiłem do małego budynku w Westerwolde. Z daleka przyciągnął mnie kolorowy napis na drewnianej ścianie. Zsiadłem z roweru, spojrzałem przez otwarte drzwi i już wiedziałem, że warto wejść.



To miejsce nazywa się De Oude Stelmakerij – dawna stolarnia. Dziś to takie połączenie lokalnego muzeum i punktu informacji. W środku – ciepły klimat, ceglane ściany, drewniane belki i masa zdjęć. Całe ściany pokryte są czarno-białymi kolażami starych fotografii – pocztówki z przeszłości z różnych wiosek w okolicy. Można zobaczyć, jak kiedyś wyglądały szkoły, domy, kościoły, zwykłe ulice i ludzie.


Do tego mnóstwo dawnych narzędzi – łopaty, grabie, widły, jakieś stare sprzęty rolnicze i stolarskie. Wszystko autentyczne, z duszą, bez zbędnego błysku. Takie rzeczy, które aż chce się obejrzeć z bliska i zastanowić, jak wyglądało życie, gdy ktoś tym naprawdę pracował.



W Westerwolde nigdy wcześniej nie byłem, ale to miejsce sprawiło, że poczułem, jakby czas się na chwilę zatrzymał. I takie przystanki właśnie najbardziej lubię – nieplanowane, zwykłe z pozoru, ale zostające w pamięci na długo.


– uciekam dalej, zanim mnie dogoni świat

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czasem wystarczy oddech.

Pierwiastek podróżnika, czyli planowanie wyprawy.

Część 5 - Tulipanowy zachwyt