Energia w kieszeni czyli paliwo dla nóg.

 Nie musisz być zawodowcem, żeby wiedzieć, że rower i jedzenie to duet idealny. W trasie nie tylko kręcą się koła – kręci się też metabolizm. A żeby ciało chciało, trzeba mu dać to, czego potrzebuje. Trochę wody, trochę kalorii, odrobina rozsądku i… jazda może trwać bez końca.

🚰 1. Nawadnianie – czyli co i ile pić?

Pij regularnie, małymi łykami – najlepiej co 15–20 minut. Nie czekaj, aż poczujesz pragnienie, bo wtedy organizm już jest lekko odwodniony.

Na krótkich trasach woda wystarczy. Ale gdy robi się gorąco albo jedziesz dłużej, warto sięgnąć po coś więcej – napój izotoniczny albo... domową mieszankę: woda, szczypta soli, sok z cytryny i odrobina miodu. Prosto i skutecznie.

W upalne dni weź więcej, niż Ci się wydaje, że wypijesz. Brak płynów to prosta droga do spadku formy i przyjemność z jazdy szybko znika.


🍌 2. Jedzenie – co wrzucić na ruszt, żeby jechać dalej?

Najlepiej to, co szybkie i lekkie: banan, batonik, daktyle, orzechy, żele, bułka z masłem orzechowym – każdy ma swoje sprawdzone patenty.

Unikaj przesłodzonych batonów – dają kopa, ale i szybki zjazd.

Na dłuższych trasach zaplanuj coś konkretniejszego. Może kanapkę, coś z termosu albo lekki makaron – ważne, żebyś to znał i dobrze po tym funkcjonował.

I najważniejsze – słuchaj ciała. Jak czujesz spadek mocy, to pewnie głód już od dawna puka Ci do nóg.

Podsumowanie
Jedz i pij regularnie. Nie czekaj, aż dopadnie cię głód albo pragnienie – lepiej uzupełnić energię wcześniej niż za późno.

Sprawdzaj, co działa najlepiej – nie wszystko, co modne, będzie dobre właśnie dla ciebie. Testuj przekąski na krótszych trasach, żeby na dłuższe zabierać tylko sprawdzone rzeczy.

Bo dobrze nakarmione nogi to nie tylko więcej kilometrów – to też więcej frajdy z jazdy


🚴‍♂️ A na koniec – pamiętaj też o chwili wytchnienia.
Zatrzymaj się, usiądź, zjedz w spokoju. Nawet krótka przerwa potrafi naładować nie tylko nogi, ale i głowę. 

– uciekam dalej zanim mnie dogoni świat

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czasem wystarczy oddech.

Pierwiastek podróżnika, czyli planowanie wyprawy.

Część 5 - Tulipanowy zachwyt